piątek, 29 marca 2024

Kultura i rozrywka

Pisarka - podróżnik M. Filipczak

Oddział  Dla  Dzieci Miejskiej Biblioteki Publicznej w Grajewie zorganizował spotkanie pisarki Marzeny Filipczak z uczniami lokalnych szkół gimnazjalnych. Odbyło się ono w sali widowiskowej MDK 6 czerwca o godz.  9.30.

Autorka zainteresowała młodzież opowieściami o swoich podróżach m.in. Indiach, Wietnamie, Malezji. Swoje wyjazdy wspaniale dokumentuje fotografiami, prezentując je dokłada ciekawy komentarz. Przedstawia miejsca, sytuacje, jakie napotyka podczas pobytu w wielu miejscach. Interesuje Ją wszystko - zwierzęta, roślinność, zabytki, znane i nieznane miejsca. Chętnie obserwuje codzienność i życie jakie prowadzą napotkani ludzie. Da się zauważyć, że opowieści M. Filipczak nie są gdzieś zasłyszane, czy wyczytane - są prawdziwym, osobistym przeżyciem.

Trzeba wyrazić słowa uznania, że ta drobna postać ma odwagę samotnie wyruszać i przemierzać świat tylko z plecakiem. Jedne z przygód jakie się Jej przytrafiają są wyjątkowe, inne całkiem zwyczajne, dotyczące noclegu, posiłku, czy choćby pomocy medycznej.


wideo, fot. e-Grajewo.pl



Autorka przekonała się, że poradzi sobie wszędzie Jeżeli pójdę na kurs scenariuszowy, to napiszę o niej. Wierzę, że opowieść o Marzenie Filipczak pobije swoim urokiem słynne ''Jedz, módl się, kochaj''. Mimo że u Marzeny w rolach pierwszoplanowych nie ma ani Boga, ani romansu.

Naturalną reakcją zmieniającej swoje życie kierowniczki byłby tygodniowy wyjazd do spa, żeby się pozbierać, i bombardowanie konkurencyjnych firm swoim CV. Ale wtedy nie byłoby o czym pisać. Nienaturalną reakcją Marzeny było wyjęcie z banku oszczędności, spakowanie plecaka i wyruszenie w samotną podróż po Azji. Decyzja odważna, zważywszy, że na miejscu czekała obciążona hipoteka.

- Do wyjazdów potrzebne są pieniądze i czas. Ale łatwiej jest wyjeżdżać, nie mając pieniędzy. Jak pomyślę, ile wydawałam na podróże w czasach korporacyjnych... Weekend w Bolonii kosztował mnie tyle, ile teraz dwa tygodnie na Bałkanach. I nie jest tak, że wszystkiego sobie odmawiam. Wystarczy wiedzieć, co trzeba, a czego nie trzeba kupić - przekonuje Marzena. Niekoniecznie trzeba kupować śledzie do namiotu, można je zastąpić ołówkami. W Skandynawii wolno rozbijać się wszędzie. - Niegrzecznie jest tylko rozbić się na parkingu - uzupełnia podróżniczka. Nie ma natomiast przeciwwskazań, by nocować na terenie lotniska.

Nie ma oczywistego happy endu, bo jednak to życie. Z Azji Marzena wróciła w październiku 2009 roku.
 - Wylądowałam w zupełnie innej Polsce niż ta, z której wyjechałam. Trafiłam w środek chaosu spowodowanego wybuchem kryzysu. Tam były zamachy, tu - kompletny brak pracy.
Żeby nie zwariować, patrząc na znikające oszczędności, zaczęła pisać książkę o swojej podróży. Sprzedała się bardzo dobrze, choć nie na tyle dobrze, by tylko z tego żyć. Marzena utrzymuje się więc z pisania artykułów do różnych gazet, i to nie podróżniczych. Nie rozumie kampanii przeciwko umowom śmieciowym: - Nie pracuję na etacie i nie mam nic przeciwko temu. Nie uważam swoich umów za śmieciowe.
Obie książki Marzeny Filipczak wydało malutkie wydawnictwo Poradnia K.



Komentarze (0)

Dodaj zdjęcie do komentarza (JPG, max 6MB):
Informacja dla komentujących
Redakcja portalu nie ponosi odpowiedzialności za treści publikowane w komentarzach. Zastrzegamy mozliwość opóźnienia publikacji komentarza lub jego całkowitego usunięcia.