czwartek, 28 marca 2024

Kultura i rozrywka

  • 18 komentarzy
  • 9727 wyświetleń

„Okruchy wspomnień”

    

WOJSKO W GRAJEWIE

    W dniu 18 Czerwca 2016 odbędą się kolejne obchody Święta 9 Pułku Strzelców Konnych, który stacjonował przed II Wojną Światową w garnizonie Grajewo. Cała jednostka walczyła ofiarnie nie szczędząc krwi w Kampanii Wrześniowej 1939. Święto Pułku wpisane od ponad dwudziestu lat w życie Grajewa jest dzisiaj oczywistością. Nic jednak nie dzieje się bez przyczyny i nic nie robi się samym gadaniem. Zmienianie rzeczywistości zawsze zaczyna się od jednego człowieka. Na początku lat dziewięćdziesiątych do pomysłodawcy i realizatora tzw. osiedla Smerfów czyli serii domów ekologicznych pod „Pasmantą” Antoniego Dudzińskiego przyszło kilku kombatantów na czele z panem Stanisławem Wiśniewskim z prośbą o finansowe wsparcie starań o sztandar dla ostatnich żyjących byłych żołnierzy 9 PSK AK, którzy walczyli w słynnej bitwie na Grzędach. Dobry duch zaprowadził ich do właściwej osoby. Za sprawą biznesmana powstał Klub Byłych Żołnierzy 9 PSK AK a ów sztandar on sam ufundował. Później wokół garstki tych, którzy jeszcze nie odeszli na Wieczną Wartę wymyślił Towarzystwo Przyjaciół 9 PSK przyciągające ludzi, dla których hasło „Bóg, Honor i Ojczyzna!” jest konkretem i pokoleniowym przekazem. W działalność Towarzystwa wpisał się ulokowany w byłych koszarach Zespół Szkół nr 2 z dyrektor Marzenną Sulkowską. Powstała Grupa Rekonstrukcji Historycznej, w GIH specjalistyczny dział muzealiów. Na temat 9 PSK i lokalnej działalności AK powstały poważne prace dr Tomasza Dudzińskiego w kompanii innych naukowców. Grajewianie mogli tez podziwiać rokrocznie odtwarzane widowiska historyczne z okazji Święta Pułku i zbiór dużych eksponatów w Parku Miejskim przy ul. Wojska Polskiego, dawnej siedzibie GIH. Od dwóch lat odbywa się tam Piknik Militarny przyciągający całe rodziny. Kwitnie patriotyczna współpraca m.in. z XV Giżycką Brygadą Zmechanizowaną Wojska Polskiego im. Zawiszy Czarnego. W sklepie papierniczym obok „Bodo” przy Konstytucji 3 Maja przybywa książek - wspomnień byłych żołnierzy i publikacji związanych z Grajewem i okolicami. Ostatnio zrealizowałem wzruszające zadanie: opracowałem pieśń – hymn partyzantów 9 PSK AK pt. „W sierpniowy skwar”, którą Oni stworzyli i wielokrotnie sobie śpiewali zanim 8 Września 1944 roku stoczyli krwawy bój z Niemcami na Grzędach. Wywołujący dreszcz utwór został zarejestrowany w oryginalnym wykonaniu pana Franciszka Duby, jednego z ostatnich, żyjących żołnierzy Pułku. Pieśń „W sierpniowy skwar” winna być promowana w programach szkolnych. To moralna powinność dla naszych władz oświatowych i nauczycieli. Prezes Towarzystwa Antoni Dudziński, dusza i serce tego wszystkiego, zbiera dzisiaj piękne żniwo swojej szlachetnej, patriotycznej pasji.                                        


       Przedwojenny 9 Pułk Strzelców Konnych w Grajewie i losy 9 PSK AK są dokładnie opisane. Nie zamierzam konkurować z historykami lub pasjonatami tego tematu bo nic nowego nie wniosę. W tym felietonie chcę powspominać o wojsku w Grajewie, które z tamtą tradycją miało niewiele wspólnego ale wpisało się w powojenne życie naszego grodu i miało w nim swój udział.                                                                 
    Przed Urzędem Miasta jest pamiątkowa tablica, na której tekst poświęcony wojskom KBW i milicji zmieniono na: żołnierzom 9 PSK i AK. W tym samym miejscu, przed Urzędem Powiatowym a w czasie okupacji przed Landratem, przez kilka lat po wojnie stał olbrzymi głaz wysokości półtora dorosłego człowieka. Jako mali chłopcy z trudem wdrapywaliśmy się na niego podsadzani przez starszych kolegów. Ściągnęli go Niemcy z podgrajewskich pól. Był to pomnik przyrody – głaz narzutowy przywleczony przez topniejący lodowiec skandynawski, którego śladem jest tzw. Sahara, piaszczysty teren za Mlekpolem obfitujący w żółty piasek. Niedługo bawiliśmy się przy tym kamieniu. Pewnego dnia za oknami naszego domu posłyszałem miarowy krok podkutych, żołnierskich butów. Oddział wojska w zwartym szyku szedł w stronę Urzędu Powiatowego. Po jakimś czasie słychać było ogromny huk. Na miejsce zbiegła się okoliczna dzieciarnia. Zobaczyliśmy, że cześć kamienia została rozłupana. Rozsadzanie dynamitem trwało kilka dni na raty aby nie uszkodzić otoczenia. Któregoś dnia zobaczyliśmy uprzątnięte miejsce. Usunięciem głazu zajęła się nowoprzybyła jednostka wojskowa KBW czyli Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Te wojska zwalczały tzw. Leśnych czyli Żołnierzy Wyklętych, którzy na naszych, patriotycznych terenach mieli swoje naturalne zaplecze i bazy.              
     Z tego co mi wiadomo w latach późniejszych w koszarach po byłym 9 PSK było inne wojsko: prawdopodobnie łącznościowcy a po nich saperzy, którzy latem wyjeżdżali pociągiem towarowym w Bieszczady budować drogi. Żołnierzy w naszym mieście było ponoć czasami i sześciuset. Przyjeżdżali z całej Polski. Dużo ich było z Warszawy. Na przełomie lat 60/70 rozrzucanie poborowych po całym kraju zaniechano. W grajewskich koszarach służbę wojskową odbywali młodzi ludzie z pobliskich miejscowości a nawet z Grajewa. Tutaj służyli m. in. Jurek Galiński, mój sąsiad i towarzysz zabaw z ul. Kilińskiego i popularny „Trucha” czyli Zdzisiek Truszkowski, kolorowa postać i fan naszej muzyki jazzowej. Czy to saperzy czy innej specjalności na przepustce w oczach mieszkańców wyglądali tak samo.                       


  Koszary były tajemniczym miejscem raz w roku otwartym dla cywilów w październiku na Święto Wojska Polskiego w rocznicę bitwy pod Lenino. Na początku lat 60-tych po raz pierwszy byłem tam z delegacją uczniów LO. Po uroczystym apelu wręczaliśmy wyróżniającym się żołnierzom drobne upominki ale dla nas co innego było najważniejsze. Po części oficjalnej szliśmy do dużej, wojskowej strzelnicy. Tam moi starsi koledzy konkurowali z żołnierzami w strzelaniu nie z karabinka sportowego KBKS a z dużego karabinu wojskowego, który kopał w ramię jeśli był za słabo przyciśnięty. Dziesięć lat później wystąpiłem w roli dyrygenta z chórem naszego LO w największej, wojskowej sali. Wpadłem na pomysł aby dziewczyny poprzebierać przed koncertem w wojskowe koszule. Za zgodą dowódcy żołnierz - magazynier sprawnie to załatwił. Ku radości dziewcząt efekt wizualny połączył się z artystycznym. Po kilku latach byłem znowu w Jednostce jako przewodniczący Miejskiego Komitetu Stronnictwa Demokratycznego. Po części oficjalnej i defiladzie dla zaproszonych gości była grochówka „artyleryjska” w stołówce. Dowódca przyjął od kucharza meldunek o gotowości do obiadu, spróbował z chochli smak posiłku i zarządził konsumpcję. No cóż? Wojsko. Łyżek na komendę już nie podnosiliśmy.                        
   Budynek po stołówce stoi do dziś na prawo od wjazdu. Mieści się w nim firma grzewcza. Przy bramie było biuro przepustek i oficera dyżurnego. Na lewo od drzwi wejściowych  świeciło długie lustro. Po co? Aby żołnierz mógł się w nim sobie przyjrzeć zanim wyszedł na przepustkę.                                                                                                                         
       Rzeczywiście. Młodzi chłopcy byli zadbani. Raz w tygodniu, chyba w czwartki, chodzili oddziałami do Łaźni Miejskiej na ul. Dolnej. Maszerowali dziarsko ze śpiewem wzbudzając zainteresowanie dziewcząt. Popularnym punktem spotkań była strzelnica sportowa po prawej stronie kina przy zejściu do Ślepego Jeziorka. Teraz w tej budce jest zakład naprawczy AGD. Po celnym trafieniu z wiatrówki w szklaną lufkę umocowany w niej sztuczny kwiatek spadał i był wręczany strzelcowi. Otrzymywała go towarzysząca mu dama nie kryjąc swego zadowolenia. Ot, taki żołnierski dowód sympatii. Pary spacerujące z takimi kwiatkami po mieście w sobotnie i niedzielne popołudnie były częstym widokiem.                                   

                                 
    Nie pamiętam żadnych konfliktów pomiędzy mieszkańcami a wojskiem. Wręcz odwrotnie. Były przypadki poważnych romansów kończących się małżeństwem, szczególnie wśród młodej kadry oficerskiej. Na przełomie lat 60/70 dowódcą jednostki był płk Gołdyn. Uczyłem w LO dwie jego córki. W wojsku istniało KMW czyli Koło Młodzieży Wojskowej, które programowo integrowało się ze środowiskiem. Jako uczniowie starszych klas LO bywaliśmy w dzisiejszym klubie „Hades”. Przed wojną było tam kasyno oficerskie a za władzy ludowej  Klub Żołnierski. W sali widowiskowej odbywały się zabawy, bale sylwestrowe i  okazjonalne koncerty. Oklaskiwaliśmy big bitowy zespół „Tramp” z ełckiego PDK. Ciekawy był występ znanych wtedy w kraju „Nadbiebrzańskich Nutek” z ich twórczynią Lucyną Drugowiec, nauczycielką muzyki w Goniądzu. Klub Żołnierski przyciągał młodzież za sprawą jego kierownika sierżanta Jerzego Sobolewskiego, znakomitego akordeonisty. To on wraz z zespołem tworzonym z żołnierzy zasadniczej służby wojskowej grywał na studniówkach i karnawałowych balach w naszym Liceum Ogólnokształcącym.

                                                                                                                     
   A dzisiaj? Likwidacja jednostki wojskowej w Grajewie nie zaszkodziła kondycji miasta. Teren został z pożytkiem wykorzystany. Za sprawą ludzi dobrej woli promieniuje z tamtego miejsca nadal duch tradycji patriotycznej. W byłych koszarach przy stacji Pogotowia Ratunkowego stoi jeszcze budynek kompanijny, w którym zachowały się ślady jego przeznaczenia. Myślę, że warto go zachować co sugeruję miłośnikom Grajewa. Przeszłość, jakakolwiek by nie była, czy my chcemy czy nie chcemy, pozostaje na zawsze historią.                                                                                                    

                                                                                                 Antoni Czajkowski

 

 

Archiwum felietonów

 

 

Komentarze (18)

Nie jest prawdą że na przełomie lat 60/70 zaprzestano rozrzucania poborowych po całym kraju. Jeszcze w drugiej połowie lat 80 większość poborowych trafiało na zachód Polski.

Stacjonowały następujące jednostki wojskowe: batalion Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego,batalion łączności specjalnej,batalion inżynieryjno-budowlany ,Wojskowa Administracja Koszar i Powiatowy Sztab Wojskowy (do lipca 1975 roku). Pozdrawiam.

Na trzecim zdjęciu uwidoczniony jest Wiesiek Wiśniewski i Zdzisiek Truszkowski.Za pół roku nas ubrano w uniform wojskowy i razem z Wieśkiem powitano nas w Centrum Szkolenia Wojsk Rakietowych w Bemowie Piskim.Na pierwszej fotce rozpoznałem sierżanta Sobolewskiego który był kierownikiem Klubu w grajewskiej jednostce wojskowej oraz Lutka Ciborowskiego.O drugiej fotce nie dyskutuję bowiem jest na niej autor felietonu.

W tych koszarach błla jednostka KBW -saperzy.Jak sama nazwa wskazuje Korpus Bezpieczeństwa, był zbrojnym ramieniem PZPR, ale żołnierz to już niekoniecznie poza niektórymi oficerami tzw Trepami

Była też wojskowa Straż Pożarna mój tato w niej służył , w tym okresie nie było zawodowych straży pożarnych wiec do poważnych pożarów jeździło wojsko np. pożar puszczy Augustowskiej

Cos wspanialego. Kolejny raz dziekuje za tak pieknie opisany fragment historii. Znam oczywiscie temat sluzby wojskowej z opowiesci mojego taty. Jednak nie moge odmowic sobie przyjemnosci czytania pana okruchow wspomnien. Musze napisac to po raz kolejny : pisze pan tak obrazowo, ze nie musze zamykac oczu, aby przeniesc sie w czasie do tamtych lat i pospacerowac po miescie :) Pozdrawiamy - Galinscy

Dodam tylko,że łaźnia była na ul.Łaziennej.Pozdrawiam

w 1983 roku odbywalem szkolenie oficerow rezerwy dla absolwentow wyzszych uczelni; pierwsze 3 miesiace w Pultusku a nastepnie 9 miesiecy w batalionie saperow w Uniesciu - juz nie istnieje. Wszyscy poborowi zolnierze w Uniesciu byli z wojewodztw ponizej Warszawy, wiec to rozlokowanie poborowych wciaz bylo wtedy.

A kto pamięta tąbaki?Już wczesną wiosną,jak robiła się odwilż,jeszcze mokro,lud,a my już graliśmy w tąbaki,nigdy nikt nam dzieciom nie zwrócił uwagi ,że obijamy ściany,że się grało gdzie popadło,fajnie było.Były leniaki i siwki.Leniaki to guziki od oficerów,a siwki od zwykłych żołnierzy,każdy miał sporo tych tąbaków w swoich woreczkach.Bardzo dobrze wspominam te czasy,wspaniałe wspomnienia,które tu Pan opisuje i dziękuję bardzo,każdy temat czytam z ciekawością,zwłaszcza,że mieszkam bardzo daleko od mojego,kochanego ,rodzonego miasta Grajewa.Pozdrawiam wszystkich

Przepraszam,lód,źle napisałam, pozdrawiam jeszcze raz

Kto był w tamtym okresie w wojsku to zapewne rozpoznał charakterystyczny znaczek jaki przypięty do kieszonki munduru ma autor felietonu.Jest to znaczek KMW.nosili go członkowie Koła Młodzieży Wojskowej.W tak zdeformowanej czapce wojskowej zapewne w grajewskiej jednostce na przepustkę ofićer dyżurny nie wypuściłby Antoniego.

Dana- były jeszcze guziki nazywane tombaki.Leniak były wykonane z czystego mosiądzu,tombaki z stopu ołowiu i powlekane były cienką blaszką mosiężną.Wizualnie mało różniły się.Rozpoznać można było po dźwięku kiedy odbijały się od ściany.Siwki zaś były z stopu ołowiu.Wielokrotnie woreczek z takimi guzikami rekwirowany był przez nauczycieli- dla nas dzieciaków była to ogromna strata:)

Tolek! Może tak na bazie Twoich wspomnień zorganizować apel pamięci. Ilu nas z rocznika 1944 do 1947 dotrwało do dnia dzisiejszego. Mam nadzieję ,że nasz portal przyjmie lub Grajewiak. Pozdrowienia.
Janek R.

g.rajewo to moje dziecinstwo do 1960 roku.mieszkalem w bloku wojskowym.

jestem jednym z tych który sluzyl w tej jednostce kbw rocznik 1944.zostalem wcielony z dwuletnim opóźnieniem jako nadterminowy.budowalismy latem olsztyński ozos.zima ganialiśmy po polach.w tymczasie już plk.goldyn odszedł /chodzil zawsze w wysokich oficerkach które przyslugiwaly tylko generałom/przyszedł mjr dyszy po wat było trochę luźniej.w naszej jednostce fali nie było.Bylo kilku oficerow z zacięciem ideowym tamtych czasów ale z biegiem czasu robili się dosyć przyzwoici/ nie wszyscy/po latach dosyć fajnie wspominam ten czas szczególnie pracy w ozos.tam niektórzy nauczyli się pracy i zawodu

Tak było:
W 72 r. przeprowadzałem się z tą jednostką do Czerwonego Boru.
B.K

Mój tata służył w Grajewie w latach 67,68 był w grupie rozminowania , dowódca por. Pestka ,to wiem z opowieści, zawsze mile wspomina ten okres ,miasto i mieszkańców

Służyłem w jw 4762 w Grajewie w latch 1974-76 po pół rocznej szkole podoficerskiej w BIAŁOBRZEGACH. Ten teren nazywaliśmy BIAŁE NIEDŻWIEDZIE...po przyjeżdzie koszmar ,zacofanie kadry i kolegów.Przy mundurach mieli tak zwane siwaki -guziki metalowe .SZUKAM KUMPLI Z TEGO OKRESU.

Dodaj zdjęcie do komentarza (JPG, max 6MB):
Informacja dla komentujących
Redakcja portalu nie ponosi odpowiedzialności za treści publikowane w komentarzach. Zastrzegamy mozliwość opóźnienia publikacji komentarza lub jego całkowitego usunięcia.